Odprężenie z kulturą

Odprężenie z kulturą

Miesiąc kwiecień najczęściej kojarzy nam się z prima aprilis, jak i z wiosną, która pomału daje o sobie znać poprzez kwitnącą florę. W przypadku Tajwanu przekonałem się, że wiosnę tak naprawdę miałem w lutym i w marcu. Kwiecień tutaj jest postrzegany jako początek lata i słusznie można tak stwierdzić. Będąc na wykładach w dniach, kiedy było bardzo gorąco, uświadomiłem sobie, jak świetnym wynalazkiem jest klimatyzacja. Widoczne jest to dla każdego, klimatyzatorów jest tu tak dużo jak okien w budynkach. Pomagają one zdecydowanie utrzymać równowagę i odpędzają zmęczenie. Półżartem przejdźmy do sfery kulturoznawstwa.
Fascynacja sinologią i kulturą chińską zawsze mi towarzyszyła. Dlatego pewnego dnia stwierdziłem, że kolejnym celem mojej przygody kulturowej musi być Narodowe Muzeum Pałacowe. Kultura i cywilizacja chińska sięgają ponad 5000 lat, także mając to na uwadze można zauważyć, że jedna z najstarszych cywilizacji ma wiele do zaoferowania. Odzwierciedla się swoim blaskiem coraz bardziej w współczesnych czasach, patrząc na rosnącą rolę Chińskiej Republiki Ludowej, jak również innych krajów należących do tzw. Azjatyckich tygrysów (Korea Płd, Tajwan, Singapur oraz Hongkong) – wspólnym mianownikiem tych czterech państw, ale także ChRL jest szybki wzrost PKB innowacyjność oraz konkurencyjność.
Największym moim zaskoczeniem związanym z wycieczką do muzeum był fakt, że w zasadzie najwięcej artefaktów pradawnych dynastii chińskich znajduje się w tajpejskim muzeum a nie w Pekinie. Zaciekawiony taką informacją zaczerpnąłem wiedzy u wykładowcy z uczelni, który mi wytłumaczył, że podczas chińskiej wojny domowej między nacjonalistami a komunistami, większość artefaktów została przewieziona na wyspę Tajwan w związku z ewakuacją od Chin kontynentalnych. Moim zdaniem jest to kolejny powód do wielkiej dumy narodowej mieszkańców Tajwanu, że właśnie na ich terytorium znajduje się tyle historyczno-kulturowych bogactw.

Zdając sobie sprawę z tego, że czas szybko mija i że do czerwca pozostało coraz mniej czasu, zgrałem się z grupą studentów z Europy w celu zwiedzania obszarów poza północną częścią Tajwanu. Dla turysty, który lubi podróżować Tajwan jest idealnym miejscem, gdyż obszarowo nie ma wielu kilometrów do pokonania. Pierwsza nasza podróż w prywatnym zakresie bez samorządu studenckiego była niezwykle śmiała. Dlaczego tak twierdzę? Powód jest prosty, zdecydowaliśmy się na wynajem skuterów zamiast korzystania z miejskiej komunikacji. Jazda skuterem może nie jest czymś bardzo wymagającym i śmiałym, ale nawigowanie oraz poruszanie się po przepełnionych drogach, było dla nas wszystkich wyzwaniem. Wszyscy byliśmy przyzwyczajeni do ruchu drogowego według europejskich zwyczajów, a tutaj nagle musieliśmy się przestawić na nieco bardziej chaotyczny ruch. Myślę, że każdy miał w pewnym sensie odrobinę tremy, ale z dumą muszę przyznać, że każdy z nas spisał się na medal. Wspólnie daliśmy sobie radę, na szczęście, z rozwagą, bez żadnych incydentów. Po dotarciu do celu przyszedł czas odpocząć, a gdzie lepiej odpoczywać jak nie na plaży? Tak jest, każdy z nas chciał poczuć piasek, powietrze oraz wodę Pacyfiku. Wrażenia z morza były cudowne. Osobiście uwielbiam przebywać nad Bałtykiem lub Morzem Śródziemnym, ale Pacyfik to jednak coś innego. Konsensus co do idealnego miejsca odpoczynku był niekwestionowany dla nas wszystkich.

Tajwan jest państwem o różnych wyznaniach religijnych. Jak można się domyśleć, najbardziej dominującymi religiami są tzw. religie wschodu. Do nich zaliczamy konfucjanizm, taoizm, chińskie religie ludowe oraz buddyzm. Dla szerszej perspektywy warto nadmienić, że Tajwan liczy około 24 mln mieszkańców, spośród których niecałe 4% wyznaje chrześcijaństwo. Ten fakt jednak nie przyczynił się do tego, że ciężko było podtrzymywać tradycje wielkanocne za granicą, wręcz przeciwnie. Tajwan jest często spostrzegany jako największa demokracja Azji, gdzie swoboda religijna jest na porządku dziennym.

Uczelnia Fu Jen, jest uczelnią prywatną i katolicką, także bez problemów była możliwość uczestnictwa w uroczystościach wielkanocnych. Osobiście było to dla mnie bardzo ciekawe przeżycie, gdyż tak naprawdę po raz pierwszy przeżywałem święta wielkanocne w innym duchu od polskiego. Pewne sentymenty związane z rodzinnym domem i tęsknotą były bardzo odczuwalne. Niestety nie wszystkie nabożeństwa były w języku angielskim, lecz często w chińskim, także moje uczestnictwo było nieco ograniczone. Niemniej nie oznacza to, że czułem się jakoś zgorszony tym faktem, wręcz przeciwnie – myślę, że czasami zdrowo jest wyjść z swojej strefy komfortu i przeżyć coś w innym stylu.

Podsumowując ten miesiąc na Tajwanie, muszę przyznać, że nie był on tylko związany z przyjemnościami, ale także ze zwiększą potrzebą dokształcania się do egzaminów śródsemestralnych. Ten właśnie fakt przypomniał mi, że czas szybko mija. Niedawno byłem świeżym studentem w murach Fu Jen, a tutaj nagle pierwsze egzaminy. Kalendarzowo zostało mi tylko 2 miesiące do pełnego odbycia wymiany studenckiej. Kończąc, z ręką na sercu stwierdzam, iż do tej pory każda moja przeżyta chwila na uczelni i poza jej murami jest dla mnie cenna i wpisuje się w piękną historię mojego życia.

Kristian Horslund