Inflacja galopuje

Inflacja galopuje

Wzrost cen cały czas przyspiesza. Główny Urząd Statystyczny potwierdził wstępne dane dotyczące inflacji we wrześniu.

Wzrost cen konsekwentnie przyspiesza, a we wrześniu br. sięgnął 17,2 proc. w porównaniu z 16,1 proc. w sierpniu. We wrześniu w stosunku do sierpnia br. ceny towarów i usług wzrosły o 1,6 proc. Inflacja nie odpuszcza zresztą gospodarkom na całym świecie. Rekordowy wzrost cen – najwyższy od 40 lat – notują Niemcy, gdzie właśnie potwierdzono, że inflacja konsumencka (CPI) jest dwucyfrowa. We wrześniu wyniosła u naszego zachodniego sąsiada 10 proc. w skali roku wobec 7,9 proc. w sierpniu. Tylko w ciągu miesiąca – wrzesień do sierpnia – ceny w Niemczech wzrosły o 1,9 proc. w porównaniu z 0,3 proc. wzrostu w sierpniu względem lipca br. A np. w Stanach Zjednoczonych inflacja konsumencka liczona w skali miesiąca wzrosła z 0,2 proc. w sierpniu do 0,4 proc. we wrześniu i w skali roku wyniosła we wrześniu 8,2 proc.

Najdroższa energia

W Polsce, jak wynika z ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego, tylko w ciągu roku wzrost cen przyspieszył prawie trzykrotnie – z 5,9 proc. we wrześniu 2021 r. do obecnych 17,2 proc. Tylko w lutym br. wskaźnik inflacji (8,5 proc.) był niższy niż miesiąc wcześniej – 9, 4 proc. w styczniu br. – na co decydujący wpływ miało wprowadzenie rządowej tarczy antyinflacyjnej.

W największym stopniu w skali roku podrożało użytkowanie mieszkania lub domu oraz wzrosły ceny nośników energii – o 29,9 proc. Żywność i napoje bezalkoholowe były – według danych GUS – wyższe o 19,3 proc. To jednak, jak wskazują różne analizy i prognozy, nie koniec wzrostów cen. „Szczyt inflacji przypadnie w lutym. Spodziewamy się wyników zbliżonych do 18 proc. przy założeniu niewielkiego wzrostu cen elektryczności i gazu” – przewiduje rządowy Polski Instytut Ekonomiczny.
Według przewidywań Międzynarodowego Funduszu Walutowego w tym roku średnioroczna inflacja konsumencka w Polsce wyniesie 13,8 proc., a w przyszłym – przyspieszy do 14,2 proc. i będzie należała do najwyższych w Europie.

Co z podwyżkami stóp?

W reakcji na wręcz drastycznie rosnące ceny w naszym kraju mieliśmy do czynienia z całą serią podwyżek stóp procentowych. Dopiero w tym miesiącu Rada Polityki Pieniężnej powstrzymała się (na 11 poprzednich posiedzeniach podwyższała stopy) z decyzją o podwyżce stóp, chociaż prezes Narodowego Banku Polskiego nie wykluczył kolejnych podwyżek w nadchodzących miesiącach. W rezultacie główna stopa procentowa NBP – referencyjna – wzrosła od października ubiegłego roku z 0,1 proc. do 6,75 proc. A na podwyżkach stóp ucierpieli w bardzo dużej mierze kredytobiorcy, którym wzrosły raty kredytów.

Profesor Eryk Łon z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, były członek Rady Polityki Pieniężnej, w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ocenia, że to stopy procentowe były kluczową bronią w walce z presją inflacyjną. Nasz rozmówca akcentuje, że dokonane podwyżki z czasem spowodują silniejsze oddziaływanie na powstrzymanie wzrostu cen. – Skala podwyżek stóp procentowych dokonanych przez RPP była dość znacząca, o czym świadczy fakt, że nastąpił mocny spadek popytu na kredyty mieszkaniowe, a wskaźnik PMI w przemyśle kształtuje się od kilku miesięcy na poziomie niższym od 50 punktów. Czynniki te z biegiem czasu powinny doprowadzić do spadku inflacji. Celowo wskazuję tu na rolę czasu, gdyż, jak uczy doświadczenie, działania banku centralnego wpływają na różne procesy gospodarcze po kilku kwartałach od ich podjęcia. Warto pamiętać, że to, iż w Polsce występuje podwyższona inflacja, wynika w dużym stopniu z tego, że nasza gospodarka wyszła z okresu pandemii koronawirusa bardzo rozpędzona, a generalnie jest tak, że trudno ustrzec się podwyższonej inflacji w sytuacji wysokiej realnej dynamiki PKB, zwłaszcza w przypadku krajów wschodzących, do której to grupy wciąż zaliczana jest Polska – zauważa prof. Eryk Łon. Nasz rozmówca ocenia, że gdyby stopy procentowe zostały podniesione w radykalnie większym stopniu, niż faktycznie to uczyniono, inflacja zapewne byłaby nieco niższa, ale mogłoby to doprowadzić do dość znacznego wzrostu bezrobocia, co byłoby znaczącym kosztem w odniesieniu do realnej sfery gospodarki. Ekspert przypomina, że w Polsce została przyjęta strategia bezpośredniego celu inflacyjnego i do tego celu (2,5 proc. z dopuszczalnym pasmem odchyleń plus minus 1 pkt proc.) należy zmierzać. Ale mogą być okoliczności nadzwyczajne, które spowodują, że przejściowo inflacja wykroczy powyżej górną granicę odchyleń od celu (3,5 proc.) i będzie tam znajdować się przez dłuższy czas. – To stosunkowo długie przebywanie powyżej górnej granicy odchyleń od celu ma miejsce z uwagi na to, że wspomniane okoliczności nadzwyczajne, takie jak w naszym przypadku konieczność pobudzenia koniunktury gospodarczej w okresie pandemii koronawirusa oraz napaść Rosji na Ukrainę, stworzyły nadzwyczajny impuls inflacyjny. Uważam, że podejmując decyzje o poziomie stóp procentowych, warto brać pod uwagę konieczność minimalizacji realnych kosztów dochodzenia do celu inflacyjnego – konstatuje prof. Eryk Łon.

Umocnić złotego

Ekonomista wskazuje również, że prowadząc politykę walki z inflacją, można w pewnym zakresie wykorzystywać interwencje walutowe, mające na celu umocnienie kursu złotego. – Z tego instrumentu należy korzystać, jednak ostrożnie i dyskretnie, to znaczy informować o fakcie dokonania interwencji walutowej po jej dokonaniu. Z punktu widzenia roli różnego rodzaju opracowań analitycznych sądzę, że kluczowe znaczenie przy podejmowaniu decyzji o poziomie stóp procentowych ma zapewne projekcja inflacji oraz PKB, która jest częścią cyklicznego ,,Raportu o inflacji”, który pojawi się w listopadzie tego roku i będzie zapewne uważnie analizowany przez członków RPP – dodaje nasz rozmówca.