ERASMUS + BARCELONA STORY

ERASMUS + BARCELONA STORY

Cześć! Tu Patrycja Tomalka. Chciałabym podzielić się z Wami najpiękniejszymi chwilami z mojego wyjazdu na praktyki Erasmus+ i opowiedzieć, jak wygląda życie za granicą. Wyjazd do Barcelony to podróż, o której marzyłam od lat. Od zawsze miałam w sobie pragnienie poznawania nowych miejsc, zgłębiania kultur i przełamywania własnych barier. Kiedy pojawiła się możliwość odbycia praktyk w polskiej szkole w Barcelonie, wiedziałam, że to szansa, którą muszę wykorzystać. Dwa miesiące temu przyjechałam do Barcelony na półroczne praktyki. Teraz przede mną jeszcze cztery miesiące tej niezwykłej przygody, a już teraz mogę powiedzieć, że był to jeden z najlepszych wyborów w moim życiu. Decyzja o wyjeździe nie była łatwa. Z jednej strony czułam ogromne podekscytowanie, z drugiej obawy – jak poradzę sobie z samotnością? Czy znajdę tutaj swoje miejsce? Moja wiara jest dla mnie bardzo ważna, więc martwiłam się, że trudno będzie mi ją pielęgnować w zupełnie nowym środowisku. Jednak już na początku zostałam mile zaskoczona. Podczas wizyty w kościele poznałam kleryka, który zaprosił mnie do grupy młodych ludzi. Spotykamy się regularnie, uczestniczymy w adoracjach, wykładach, rozmowach i zawsze towarzyszy nam coś pysznego do jedzenia. Pomimo że w Katalonii obowiązuje język kataloński ( którego nie znam), a mój hiszpański nie jest jeszcze na bardzo wysokim poziomie, zostałam przyjęta niezwykle serdecznie. Pamiętam, jak bardzo pomogło mi to w pierwszych dniach, kiedy jeszcze czułam się trochę zagubiona.

Mieszkam w Badalonie, spokojnym miejscu, które jest gminą w północno-wschodniej Hiszpanii na przedmieściach Barcelony. Uwielbiam tutejsze plaże – są mniej zatłoczone niż te w centrum Barcelony, a jednocześnie mam łatwy dostęp do wszystkich atrakcji wielkiego miasta. Spacerowanie po nadmorskiej promenadzie to dla mnie codzienny rytuał. Z Polski przywiozłam moje rolki i nic nie daje mi większej frajdy jak jazda wzdłuż plaży z widokiem na błękitne morze. Badalona ma też swój urok również w okresie świątecznym, kiedy na głównym placu stoi największa choinka w Katalonii. Mierzy 42 metry wysokości i ma 100 000 punktów świetlnych LED. Codziennie odbywa się tu widowisko świetlno-muzyczne.

Moje praktyki odbywają się w polskiej szkole, gdzie w każdą sobotę pomagam w prowadzeniu zajęć z języka polskiego dla dzieci. Praca z najmłodszymi daje mi ogromną satysfakcję – ich ciekawość i energia są zaraźliwe. Poza tym przygotowuję materiały dydaktyczne i pomagam w organizacji różnych wydarzeń. W grudniu razem z innymi praktykantami mieliśmy pełne ręce roboty – przygotowywaliśmy świąteczne spotkania dla dzieci i ich rodziców. To były bardzo intensywne, ale też piękne chwile. Udekorowana sala, uśmiechy dzieci podczas śpiewania kolęd, prezenty – to wszystko sprawiło, że poczułam klimat świąt.
Jednym z najpiękniejszych dni mojego pobytu w Barcelonie były moje 25. urodziny. Spędziłam je inaczej niż zwykle – z dala od rodziny, ale w niezwykle wyjątkowy sposób. Zaczęłam od wizyty w Sagrada Familia, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jej monumentalność i detale architektoniczne zapierają dech w piersiach. Następnie przez resztę dnia relaksowałam się na plaży, ciesząc się listopadowym słońcem i szumem fal. Pogoda tutaj, nawet w zimowych miesiącach, jest dla mnie ogromnym plusem.

Rok temu także uczestniczyłam w programie Erasmus+. Byłam wtedy w Walencji razem z moją koleżanką Gabrysią. Obecnie Gabrysia studiuje w Saragossie (niecałe 3 godziny drogi od Barcelony), co dało mi świetną okazję, by ją odwiedzić. Podczas mojego pobytu miałyśmy możliwość zwiedzić historyczne centrum, podziwiać majestatyczną bazylikę Nuestra Señora del Pilar oraz przejść się mostem Puente de Piedra. Niedługo potem Gabrysia przyjechała do mnie, do Barcelony, i wspólnie eksplorowałyśmy miasto. Odwiedziłyśmy między innymi muzeum sztuki katalońskiej, Sagrada Familia, port w Badalonie i świąteczne jarmarki. Zachwyciły nas hiszpańskie plaże, park Ciutadella, Casa Batlló oraz Łuk Triumfalny.

Okres Bożego Narodzenia w Hiszpanii był dla mnie czymś wyjątkowym. Od dawna marzyłam, żeby spędzić święta w ciepłym kraju i poznać lokalne tradycje. Katalonia zaskoczyła mnie swoimi unikalnymi zwyczajami, jak Caganer (figurka przedstawiająca postać w trakcie załatwiania swoich potrzeb, która od lat jest obecna w tradycyjnych szopkach bożonarodzeniowych w Katalonii. Choć może wydawać się to dziwne, tradycja ta symbolizuje związek ludzi z naturą i przypomina, że każdy, nawet święci, są częścią tego cyklu życia) czy Tio de Nadal (drewniana postać, która przez cały grudzień jest „nakarmiana” przez dzieci. W Wigilię dzieci biją go kijem, a następnie znajdują prezenty, które z niego wypadają, co jest radosną częścią bożonarodzeniowych obchodów). Wiele świątecznych chwil spędziłam na jarmarkach, gdzie unosiły się zapach ciepłych churros. Wigilię przygotowałam jednak w całości po polsku – były pierogi, sałatka jarzynowa i wiele innych dań. Na szczęście w Barcelonie jest sklep z polskimi produktami, więc wszystko było na wyciągnięcie ręki.
Jednym z najlepszych doświadczeń w Barcelonie było dla mnie uczestnictwo w kursie gotowania paelli w The Paella Club. To miejsce ma niesamowitą atmosferę – elegancka kuchnia, świeże składniki i miła szefowa kuchni, która krok po kroku uczyła nas, jak przygotować to tradycyjne hiszpańskie danie. Każda z par miała swoje stanowisko i przygotowywała inny rodzaj paelli. Aromat szafranu i owoców morza roznosił się po całym pomieszczeniu, a smak paelli, którą zjedliśmy na zakończenie, był nie do opisania.

Te dwa miesiące w Barcelonie minęły bardzo szybko, ale przyniosły mi mnóstwo wspaniałych wspomnień. Każdy dzień tutaj to nowa przygoda, nowe odkrycia i nowe lekcje. Cieszę się, że przede mną jeszcze cztery miesiące tej niezwykłej podróży. Na pewno podzielę się kolejnymi historiami z mojego pobytu.

Patrycja Tomalka