Dnia 7 września w Salwadorze świętowano pierwszą rocznicę wprowadzenia kryptowaluty bitcoin (BTC) jako prawnego środka płatniczego. Rok temu, po stosownej uchwale parlamentu, Salwador stał się pierwszym państwem na świecie, który jako swoją oficjalną walutę przyjął cyfrowy system gotówkowy bitcoin. Chociaż już wtedy krytycy ostrzegali, że ustanowienie państwowej waluty w zdecentralizowanym i niestabilnym środowisku kryptowalut może być bardzo niekorzystne dla gospodarki Salwadoru, postawa prezydenta Nayiba Bukele, wielkiego zwolennika nowych technologii cyfrowych, wymusiła przyjęcie odpowiednich ustaw.
Dzisiaj, po roku od wprowadzenia bitcoina jako oficjalnej waluty, wydaje się, że to właśnie owi krytycy mieli rację. Jednak oficjalnie rząd Salwadoru dalej prowadzi działania mające na celu ugruntowanie pozycji kryptowaluty i wcale nie myśli o ograniczeniu lub wycofaniu się z tego projektu. Podstawą nowej strategii finansowej Salwadoru mieli być bogaci inwestorzy, którzy skorzystają z oferty inwestycyjnej w bitcoiny, gwarantowanej przez rząd Salwadoru, który rozpoczął emisje odpowiednich obligacji, a swoje rezerwy walutowe zaczął gromadzić również w kryptowalutach.
Tuż po wprowadzeniu odpowiednich ustaw w listopadzie ubiegłego roku prezydent Bukele ogłosił wielki projekt budowy nowego miasta przyszłości o nazwie Bitcoin City. Miasto to ma być zbudowane na zboczach krateru wulkanu Conchagua, we wschodniej części kraju. Społeczeństwu zostały zaprezentowane futurystyczne wizualizacje, wykonane w technologii 3D, ukazujące koncepcję tego miasta.
Ponieważ generowanie kryptowalut wymaga olbrzymiej ilości energii elektrycznej, zużywanej do zasilania komputerów, prezydent Salwadoru planuje wybudowanie potężnej elektrowni geotermalnej wykorzystującej energię cieplną wulkanu. Reklamowana jako zielona energia ma przyciągnąć inwestorów chcących zainwestować w rozbudowę tego miasta.
Miasto przyszłości
Każdy mieszkaniec futurystycznego Bitcoin City miałby być zwolniony z podatków i prowizji związanych z generowaniem bitcoinów. Żeby zrealizować taką koncepcję, potrzebne są oczywiście środki finansowe, które Salvador chce pozyskać z emisji obligacji gwarantowanej kryptowalutą, które ze względu na planowane inwestycje nazywane są „wulkanicznymi obligacjami”.
Jednak dzisiaj, w obliczu poważnego kryzysu energetycznego, sytuacja zaczyna wyglądać zgoła odmiennie. Okazuje się, że reklamowana wulkaniczna geotermia zaspokaja jedynie około 25 procent zapotrzebowania energetycznego Salwadoru, a dla zapewnienia stabilności energetycznej kraj ten musi importować prawie 30 procent energii elektrycznej od sąsiednich krajów: Gwatemali i Hondurasu. Budowa kolejnej elektrowni geotermalnej wymaga olbrzymich nakładów finansowych, a do jej prawidłowego funkcjonowania potrzebne są również duże ilości słodkiej wody, pochodzące zazwyczaj z wód gruntowych. A już dzisiaj w tym małym kraju, liczącym trochę ponad 6 milionów mieszkańców, ponad 600 tys. osób nie ma żadnego dostępu do słodkiej wody.
Ryzykowna waluta
Dzisiaj oprócz kłopotów z realizacją projektu miasta przyszłości Salwador musi się zmierzyć z bardzo dużym spadkiem wartości bitcoina. W listopadzie 2021 roku, kiedy reklamowano plany inwestycyjne, wartość jednego bitcoina wynosiła prawie 68 tysięcy dolarów i okazała się najwyższą w historii. Jednak od tamtej pory kurs kryptowaluty ciągle spada i dzisiaj wynosi trochę ponad 21 tysięcy dolarów. Mamy więc do czynienia ze spadkiem ponad 300-procentowym. Oczywiście rząd Salwadoru nie posiada odpowiednich rezerw finansowych, aby wypełnić tę potężną lukę i rozpocząć realizację inwestycji.
Gospodarce Salwadoru zaczyna grozić katastrofalny kryzys finansowy. Międzynarodowe instytucje finansowe ostrzegały rząd Salwadoru przed tak ryzykownymi planami inwestycyjnymi, przeciwni byli też zwykli obywatele, którzy żyjąc na progu ubóstwa, nie są w stanie inwestować w wysoce ryzykowne instrumenty finansowe. Prezydent Bukele nie bierze jednak pod uwagę głosu obywateli, a kieruje się jedynie informacjami dostarczanymi przez doradców pracujących dla najbogatszej grupy salwadorskich oligarchów. Było to widoczne jeszcze przed ogłoszeniem ustawy wprowadzającej bitcoina jako oficjalną walutę.
Szokujące decyzje
Opinia publiczna w Salwadorze nie była nawet informowana o pracach nad tą ustawą, a prezydent ogłosił ją na międzynarodowej konferencji ekonomicznej w Miami na Florydzie. Jego wystąpienie zszokowało nawet najbardziej postępowych dziennikarzy, którzy nie przewidywali takiej deklaracji. Prezydent Bukele, dysponujący większością w salwadorskim parlamencie, bardzo szybko zrealizował swoją obietnicę, bez jakiejkolwiek debaty publicznej przeprowadził ją przez parlament, gdzie po trzymiesięcznym vacatio legis weszła w życie 7 września 2021 roku.
Podczas przemówienia w parlamencie prezydent Bukele zapewniał, że wprowadzenie bitcoina przyniesie korzyści 70 procentom Salwadorczyków, którzy do tej pory nie mieli nawet dostępu do usług bankowych. Poza tym bitcoin miał przyciągnąć zagranicznych inwestorów zainteresowanych „wulkanicznymi obligacjami” i inwestycjami w gospodarkę Salwadoru. Żeby zachęcić obywateli Salwadoru do korzystania z kryptowalut, stworzono specjalną aplikację na smartfony Chivo Wallet (w salwadorskim slangu „chivo” ma takie same znaczenie jak angielskie „cool” bądź polskie „fajny”). W tej aplikacji każdy może wymieniać, bez prowizji, dolary na bitcoiny.
Znikome zainteresowanie kryptowalutą
W ramach państwowej promocji każdy, kto zainstaluje na stałe tę aplikację, otrzymuje bezzwrotną premię w wysokości 30 dolarów. Biorąc pod uwagę, że średnie pensje w Salwadorze oscylują, w zależności od regionu, w granicach 300-400 dolarów, premia ta była bardzo atrakcyjna, szczególnie dla biedniejszej części społeczeństwa. Jednak po kilku miesiącach funkcjonowania tego systemu, według sondażu przeprowadzonego przez amerykańskie Narodowe Biuro Badań Ekonomicznych, jedynie 20 proc. Salwadorczyków, którzy zainstalowali aplikację, korzystało z niej po realizacji rządowej premii.
Zatem zdecydowana większość Salwadorczyków zainstalowała aplikację tylko po to, aby skorzystać z 30-dolarowej premii, i nie wykonywali już oni więcej żadnych transakcji w kryptowalucie. Wprowadzenie bitcoina miało ułatwić przelewy międzynarodowe i doprowadzić do znacznych oszczędności na prowizjach pobieranych przez banki. Należy pamiętać, że duża część Salwadorczyków pracuje za granicą i przesyła część zarobionych pieniędzy swoim rodzinom w kraju. Te zewnętrzne przelewy stanowią ponad 20 procent PKB Salwadoru.
Okazało się jednak, że nowy rodzaj transferu pieniędzy wybrało jedynie 1,6 procent Salwadorczyków. Jedynym chyba pozytywnym rezultatem reformy walutowej był 30-procentowy wzrost międzynarodowego ruchu turystycznego. Spowodowany jest on głównie przez entuzjastów kryptowalut, którzy zapewne chcieli przekonać się na własne oczy, jak się żyje w kraju, w którym budowany jest „bitcoinowy raj”.
Prekursor nowej waluty
Widzimy zatem wyraźnie, że najważniejszym elementem reformy bitcoinowej jest prezydent Salwadoru Nayib Bukele, który od początku osobiście forsował tę kontrowersyjną reformę. Możemy krytykować jego decyzję, ale z pewnością każdy światowy polityk chciałby mieć takie poparcie społeczne, jakie jest jego udziałem. W ostatnich miesiącach, już po wprowadzeniu bitcoina, w zależności od sondażowni jego poparcie jest bardzo wysokie i mieści się w przedziale od 80 do 95 procent.
Ten 42-letni polityk jest wnukiem chrześcijańskich emigrantów z Palestyny. Jego ojciec już w Salwadorze dokonał konwersji na islam i został ważnym imamem pierwszego tamtejszego meczetu. Przyszły prezydent dorastał w środowisku muzułmańskim, a po ukończeniu studiów zaangażował się w działalność polityczną w lewicowej partii FMLN (Front Wyzwolenia Narodowego im. Farabunda Martíego). W 2012 roku wygrał wybory na burmistrza w gminie Nuevo Cuscatlán i był nim trzy lata. Od 2015 do 2018 roku był burmistrzem stołecznego San Salvador z ramienia partii FMLN, jednak w 2017 roku popadł w konflikt z rządem premiera Sancheza Cerénai i został usunięty z FMLN.
W wyborach prezydenckich w 2019 roku ubiegał się o urząd jako reprezentant prawicowej partii GANA i uzyskał zwycięskie poparcie 54 procent głosujących. Przed objęciem prezydentury przez Bukele scena polityczna Salwadoru była zdominowana przez dwie partie mające swoje początki jeszcze w czasach zimnej wojny. Jedną z nich była konserwatywna partia ARENA, drugą lewicowa FMLN, założona jeszcze przez marksistowskich partyzantów. Dlatego realizowana przez niego polityka „trzeciej drogi” cieszy się aż tak dużym poparciem społecznym, ponieważ jednoznacznie odcina się od spolaryzowanej przez dekady sceny politycznej.
Pieniądze na nieprzewidywalnej giełdzie
Zapewne wielu mieszkańców Salwadoru nie rozumie zawiłości związanych z wprowadzeniem kryptowalut, ale ma bardzo duże zaufanie do „nowego prezydenta”. W ten sposób specjaliści tłumaczą nie tylko wysokie poparcie dla prezydenta, ale również odpowiedni klimat społeczny do wprowadzenia tak poważnych reform finansowych. Zdziwienie powinien budzić fakt, że przecież bitcoin jest bardzo niepraktycznym rozwiązaniem dla przeciętnego mieszkańca Salwadoru, który musi zainwestować swoje pieniądze na nieprzewidywalnej giełdzie, która nie jest kontrolowana przez żadne instytucje nadzoru finansowego.
Przypomina to swoisty hazard, gdyż grający na giełdach kryptowalut to w większości ludzie niezamożni i poza tym narażeni na liczne oszustwa, wymuszenia i nawet proste błędy podczas korzystania z aplikacji kryptowalutowych. Niewątpliwie największy zysk z tych transakcji wpływa do kieszeni najbogatszych graczy. Jeśli dołączymy do tego fakt znacznego spadku kursu bitcoina, to sytuacja wygląda wręcz dramatycznie. Bogatych inwestorów stać na to, aby odczekać okres bessy i zrealizować swoje zyski w tzw. średnim horyzoncie czasowym.
Biedniejsi mieszkańcy Salwadoru, którzy potrzebują kilku dolarów na jutrzejszy obiad, nie mogą przecież czekać na „lepsze notowania giełdowe”, których mechanizmy są przecież ukryte za głęboką zasłoną spekulacji finansowych. Zdaniem ekspertów zajmujących się rynkiem kryptowalut Salwador jest obecnie poligonem doświadczalnym dla rozwiązań technologicznych związanych z tą nową technologią. Tylko czy ktoś spytał mieszkańców Salwadoru, czy chcą uczestniczyć w takim eksperymencie?
Nie tylko w Salwadorze mamy obecnie do czynienia z próbami upowszechnienia użycia kryptowalut. W Europie niewątpliwie liderem we wdrażaniu tej technologii jest Portugalia, gdzie zyski z handlu cyfrowymi aktywami są zwolnione z podatku. Poza tym portugalski Bank Centralny wystawia już licencje dla banków komercyjnych zezwalające na handel i obrót kryptowalutami. Niemcy mają bardzo zaawansowany plan stworzenia u siebie nowego, oczywiście europejskiego, centrum kryptowalutowego. Taka instytucja z pewnością ułatwiłaby prowadzenie transakcji finansowych z Rosją, na które obecnie nałożone są sankcje. Przecież duża część niemieckich elit wręcz marzy o powrocie do ułożenia z Rosją starych zasad business as usual.
Jednak nie zapominajmy o tym, że w czasach kryzysu większe znaczenie mają klasyczne formy pieniądza, i o takie powinniśmy należycie dbać, pilnie śledząc komunikaty polskich instytucji finansowych z Narodowym Bankiem Polskim na czele.
Sobota-Niedziela, 29-30 października 2022, Nr 252 (7517)
dr Grzegorz Osiński – prof. AKSiM