Recepta na sukces – relacja ,,mistrz uczeń”

Recepta na sukces – relacja ,,mistrz uczeń”

Moim dzisiejszym gościem jest człowiek o wielu talentach, reżyser, operator i producent filmowy – Pan Piotr Zarębski – Jak to się stało, że reżyser i jednocześnie absolwent Łódzkiej Szkoły Filmowej został wykładowcą WSKSiM a teraz AKSiM? Ile lat pracuje Pan w zawodzie i co jest Pana największą pasją (wykładanie, reżyserowanie, nagrywanie)?

Jak obliczyłem, to już ok. 40 lat, kiedy związany jestem z filmem, bo już w połowie studiów w Szkole Filmowej w Łodzi podejmowałem się realizacji zdjęć do profesjonalnych filmów. Podejmowałem próby reżyserii, jednak w tym czasie nie było łatwo realizować filmy, ponieważ nie było (jak dzisiaj) dostępnych kamer, taśmy filmowej itd. Ponadto wszystko było pod kontrolą komunistów. Tym niemniej realizowałem własne, małe formy filmowe, by w roku 1988 zadebiutować jako reżyser filmem EUROPA II, który wpisał się w polską historię filmu awangardowego. Obecnie, co ciekawe, film ponownie jest prezentowany na festiwalach i pokazach w Polsce i Europie. Później przyszedł czas na filmy dokumentalne, które z pasją realizuję do dzisiaj. Wykładowcą AKSiM zostałem 6 lat temu i kiedy tak analizuję różne fakty, to jestem przekonany, że do naszej Akademii trafiłem za sprawą Opatrzności Bożej. Bo wszystko w moim życiu układa się w spójną całość. Widzę w tym Palec Stwórcy. Myślę, że Pan Bóg uznał, że tu jestem potrzebny i tu mam pełnić swoją służbę dla dobra ogółu. Zresztą widzę tu obustronne korzyści, z jednej strony mogę się dzielić kilkudziesięcioletnim doświadczeniem zawodowym ze studentami, a z drugiej strony, praca ze studentami daje mi nowe horyzonty poznawcze. Tak więc uzupełniamy się wzajemnie z pożytkiem dla obu stron.

Z którego swojego filmu jest Pan najbardziej zadowolony i dlaczego?

Z każdego!
I nie jest to samozadowolenie, ale pragmatyzm połączony z realnym spojrzeniem na zrealizowane przeze mnie filmy. Każdy film jest inny, różni się tematem, realizacją, produkcją itd. Przy kolejnych filmach zdobywałem inne doświadczenia, począwszy od zawodowych, po umiejętność poruszania się w świecie medialnym czy kinematografii. Każda produkcja filmowa to twórcza relacja z tematem, materią filmową i wyjątkowa tajemnica, jaką jest w efekcie kontakt z widzami za pomocą obrazu i zawartego w nim przesłania.

Co powinien zrobić młody człowiek, który marzy o tym, by zostać reżyserem? Jakimi cechami powinien się on wyróżniać?

Sądzę że musi połączyć dwa obszary. Rzemiosło oraz własną wrażliwość. Tylko na tej bazie może wypłynąć ów talent, który zaowocuje stworzeniem dobrego i ważnego filmu. Umiejętność postrzegania świata przez pryzmat kamery może się udać tylko wówczas, kiedy wiemy jak jej użyć i po co jej używamy. Trzeba też być odpowiedzialnym wobec widza. Oczywiście dochodzą do tego różne jeszcze elementy, jak np. kultura osobista. Jest to niewątpliwie trudne, bo dzisiaj zdecydowana większość tzw. filmowców i dziennikarzy opiera się li tylko na prymitywnym wzbudzaniu emocji, brzydocie, bylejakości. To droga donikąd.

„Praktyka czyni mistrza”, ale od czego należy zacząć, by stworzyć swój pierwszy krótkometrażowy film – etiudę?

Wielu początkujących filmowców bezkrytycznie uznaje, że są na tyle wybitni, że gotowi są na realizację własnego filmu. Ja wyznaję zasadę zdobywania umiejętności poprzez relacje „mistrz i uczeń”. Jak wyżej wspomniałem – najpierw trzeba poznać rzemiosło, a w tym wypadku najlepszym nauczycielem jest mistrz z dużym dorobkiem zawodowym. Jestem zwolennikiem nauki przez praktykę, wpierw należy obserwować pracę na planie, a następnie zdobywać doświadczenie podczas realizacji własnych filmów. Dlatego adeptom sztuki filmowej powtarzam: jak masz możliwości, to rób proste etiudy na podstawie dobrze przygotowanego konspektu, scenariusza, a nawet scenopisu. To najlepsza nauka. Potem przyjdzie czas na większe wyzwania i mam nadzieje, że również na sukcesy zawodowe.

Jak Pan uważa, co było największym problemem kiedyś, a co jest teraz, gdy mówiąc kolokwialnie, chcemy, by nasz film się „przebił”?

Przypomnieć należy, że od okresu powojennego, aż do lat 90 tych w Polsce królował komunizm, cenzurowano i kontrolowano wszystko, włącznie z kinematografią i telewizją. Aby trafić do zawodu filmowego trzeba było ukończyć Szkołę Filmową lub telewizyjną. Później przychodziła kolej na staże, debiuty, zdobywanie kategorii zawodowych itd. Generalnie w tym czasie, jak to trafnie ujęłaś, „przebijali” się głównie reżyserzy wykreowani przez komunistów. Komuniści decydowali nie tylko o tym, jaki film może powstać, ale także który ma być oglądany i nagradzany. To był bardzo hermetyczny okres dla kinematografii.
Dzisiaj mamy tysiące możliwości medialnych. Fala ogromnej ilość produktów medialnych zalała całą przestrzeń w sferze percepcji i odbioru społecznego. Panuje kompletne przesycenie na tym polu. Widz nie jest w stanie wszystkiego obejrzeć, więc skupia się na wybranych przez siebie produktach medialnych. Jedni oglądają wybrane filmy w kinach, inni sieczkę w telewizjach, a jeszcze inni tylko to, co jest w Internecie. A nad każdym z tych pól medialnych pracują tzw. fachowcy, którzy mają za zadanie promowanie tego, za co otrzymują gratyfikacje finansowe. To jest typowy obrót gospodarczy, inwestycja finansowa często połączona z indoktrynacją. Jednak, aby nie zaczerniać obrazu medialnego – uważam, że twórca filmowy powinien być wierny temu, co robi i nie poddawać się opisanym zależnościom. Dobry film w końcu trafi do takiej publiczności, dla której warto było go zrealizować. Nie ilość się liczy, ale jakość.

Czy film bez wulgaryzmów, nagości, brutalności, homoseksualistów i Afroamerykanów ma szansę zaistnieć? Czy brak tych składników kategorycznie wyklucza go ze zbioru filmów, które mogą odnieść sukces?

Pośrednio odpowiedziałem na to pytanie wyżej. Każda moda przemija i takie filmy przeminą. Zarówno promowane współcześnie, wrogie człowiekowi i rodzinie ideologie, jak i poprawność polityczna kiedyś się skończą. Jednak aby nastąpiło to jak najszybciej, potrzebna jest edukacja filmowa – myślę, że już w szkole podstawowej. Dzisiaj młodzież jest bezbronna wobec mechanizmów manipulacji. Wplatanie obcej człowiekowi ideologii, sprzecznej z jego naturą oraz uporczywe dążenia do „wyprodukowania” nowego człowieka musi upaść, ponieważ człowiek stworzony jest na wzór i podobieństwo Pana Boga. Wracając do filmu – dobry film bez tych składników zawsze znajdzie swoją publiczność, mądrą publiczność…

Dzisiaj wielu młodych ludzi zaczyna swoją karierę od stworzenia własnego kanału na YouTube, czy to dobry pierwszy krok? Co zrobić, by nie zniknąć w gąszczu bezwartościowych treści dodawanych przez miliony użytkowników tej platformy?

Jest to jakaś możliwość na zaistnienie w tym tzw. gąszczu medialnym. Jednakże aktywność takiej osoby tylko na tym polu może pochłaniać jej cały czas. A co będzie jak tej platformy internetowej zabraknie? Może jednak lepiej realizować dobre filmy i je emitować tam, gdzie jest duży odbiór społeczny. Oczywiście należałoby zadbać o dobrą promocję, a YouTube traktować jako dodatek.

Czego Pan życzy wszystkim tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z filmem?

Oglądać dzieła mistrzów kina i uczyć się. Nie zniechęcać się niepowodzeniami, bo to jest bardzo trudne medium, które łączy kilka sztuk w całość (np. literaturę, malarstwo, teatr) i technikę. Tu trzeba wytrwałości. Jednakże później ma się ogromną satysfakcję, a wszystkie trudności schodzą na plan dalszy.

Dziękuję za rozmowę
Katarzyna Wiercińska